Kiedy Jaskier przyjechał do naszego domu, zetknęłam się po
raz pierwszy z problemem, którego do tej pory, mając jedynie suczki, nie
doświadczyłam. Pies nie chciał jeść.
Istnieje takie powiedzenie, że pies, mając pełną miskę, z
głodu nie umrze, jeśli oczywiście nie jest to spowodowane chorobą. W
przeciętnych zatem warunkach, kiedy właściciele nie mają jakichś specjalnych
oczekiwań względem swoich pupili, nie powinni się tym martwić. Po sprawdzeniu,
czy brak apetytu nie jest patologiczny i czy nie towarzyszą temu inne objawy,
najlepiej machnąć na to ręką i pozostawić psu swobodę w tej kwestii.
Zgłodnieje, to zje. Wszelkie próby biegania człowieka dookoła miski i
ulepszanie karmy powodują, że pies robi się co raz bardziej wybredny i
niejednokrotnie fundujemy mu zaburzenia żołądkowo-jelitowe podkarmiając
specyfikami ze sklepu lub przyprawionymi chemią.
Pamiętać też należy, o czym niejednokrotnie pisałam, że psy
mają inaczej zbudowany układ pokarmowy i delikatniejszą florę bakteryjną.
Natura przystosowała je do jednego rodzaju pokarmu w związku z tym pies, który
jest karmiony suchą karmą, powinien na takiej pozostać. Wszelkie zmiany mogą
(nie muszą, ale są wielce prawdopodobne) zaburzyć tę równowagę i musi minąć
jakiś przedział czasu, aby zbudowała się nowa flora bakteryjna zdolna uporać
się z nowym rodzajem pokarmu.
To tyle, jeśli chodzi o samą czystą teorię, a w praktyce...
Jesteśmy tylko ludźmi i postrzegamy świat z pozycji
człowieka. Jest nam smutno i przykro, że my, mając na stole urozmaicone pożywienie,
karmimy nasze pupile samą suchą karmą. Tym bardziej ściska nas za serce, jak
psy, obdarzone przez naturę dużo czulszym nosem, siedzą przy nas ze wzrokiem
wbitym w talerz. Kto miał psa, zna
dokładnie to spojrzenie, które mówi „jestem biedny, jestem głodny, jestem od
ciebie zależny w stu procentach”. No, nie sposób przejść nad czyms takim
obojętnie.
Tutaj warto wspomnieć, że takie psie zachowanie jest
wykształcone ewolucyjnie. W naturze wilki jedzą nieregularnie, ale za to do
syta, bo nie wiadomo, kiedy nadarzy się następna okazja. Psy nie straciły tego
instynktu. Nawet jeśli nie są głodne, ale jedzenie im smakowicie pachnie, lub
widzą, jak je reszta stada (w tym wypadku stadem dla psa jest ludzka rodzina, w
której mieszka) będą chciały najeść się na zapas. Inną sprawą jest fakt, że
psy- już nie dzikie wilki, ale właśnie psy, które są zależne od człowieka,
wykształciły ewolucyjnie zachowania żebracze.
Żyjemy w czasach i miejscu, gdzie jedzenia teoretycznie mamy
pod dostatkiem (choć i tak zbyt dużo jest głodnych ludzi i zwierząt). Każdy
człowiek, który świadomie nabył psa i się nim opiekuje ma możliwość zapewnienia
mu pełnej miski. Nie zawsze tak było. A powiem więcej, jest to domena dopiero
naszych czasów i warunków, które stworzyła nam współczesna cywilizacja. Kiedyś
dla człowieka było problemem upolowanie czegoś, aby wyżywić siebie i swoją
rodzinę, a co dopiero wykarmić psy. W związku z tym przeżył i nie umarł z głodu
tylko ten pies, który był w stanie swoją mimiką poruszyć człowieka na tyle, aby
ten podzielił się z nim swoim posiłkiem. W ten sposób pies uzależnił się od
człowieka i zatracił wilczy zew krwi, czyli umiłowanie wolności. Oczywiście, w
niektórych rasach, tych najmniej zmienionych przez człowieka (szpice i rasy
pierwotne oraz niezliczona liczba kundelków) owa niezależność pojawia się w
mniejszym lub większym natężeniu. Stąd wzięły się australijskie dingo
(zdziczałe psy) oraz żyjące na obrzeżach miast mniejsze lub większe hordy psów
organizujące sobie pożywienie na własną łapę.
Ale powróćmy do naszym miseczek. Co ma bowiem począć
właściciel psa, z którym wiążą się szczególne oczekiwania?
Jaskier był psem od początku przeznaczonym do reprodukcji,
psem wymarzonym, poszukiwanym i oczekiwanym od lat. Taki pies musi spełnić
szereg wymogów. Żywienie to kwestia podstawowa, od której zależy zdrowie i
kondycja psa oraz jego oceny kwalifikujące go do hodowli. Kwestia, aby zjadł
dzienną porcję kalorii, urosła wtedy w moim domu do rangi nadrzędnej.
Odpowiednia ilość składników pokarmowych gwarantowała prawidłowy kościec i masę
mięśniową. Jeśli pies jadł na pół gwizdka, nie rozwijał się tak, jak powinien,
a tym samym mógł mieć problemy z kwalifikacjami hodowlanymi. Mając to wszystko
na uwadze, schowałam do lamusa wszelkie teorie i niemalże stawałam na rzesach,
aby dojść do porozumienia z psem w kwestii menu. Po niezliczonych ilościach
dodatków do karmy, wśród których znalazły się również substancje dziwne, na
przykład piwo (nie próbujcie tego!) w końcu ustaliliśmy jakiś kompromis. Pies
rano jadł mięso (nie zjadł więcej, jak 300 gram!) z ryżem czy chlebem (chleb
jadł w każdej ilości!), a wieczorem karmę z dodatkami. I tak był chudy, bo
rzadko się zdarzyło, aby miskę wyczyścił do końca. Nie pomogła nawet
konkurencja do miski w postaci towarzyszącej mu przy posiłkach Gai. Jaskier
usuwał się wtedy i oddawał michę młodszej koleżance.
Taki chudzielec, ale na Międzynarodowej Wystawie
w Lesznie w klasie młodzieży
dostał srebro w silnej konkurencji kilkunastu psów.
Z problemu z wystawami wybrnęłam w ten sposób, że
kwalifikacje hodowlane (na medale!) uzyskaliśmy w klasie młodzieży, kiedy
sędziowie jeszcze oceniają psa nie do końca po jego budowie, ale zwracają uwagę
na potencjał. W klasie młodzieży jest jeszcze wiele niedorostków i jeśli pies
nie ma wad w budowie, to jest oczywiste, że ma jeszcze czas, aby się rozwijać.
Po zakwalifikowaniu psa do hodowli odczekaliśmy, aż Jaskier skończy 3 lata i
zmieni mu się przemiana materii. Dopiero wówczas nabrał pięknych kształtów i
zdobywał uznanie, na jakie zasługiwał. Karierę wystawową przerwała mu
strzaskana noga, a ja zdecydowałam, że priorytetem jest jego zdrowie, a nie
kariera i liczba zdobytych medali.
Jakie były przyczyny, że od samego początku Jaskier tak
bardzo kaprysił z jedzeniem? Przyczyn należy szukać w charakterze psa. Jest to
pies neurotyczny, pobudliwy, który bardzo łatwo nakręcał się różnymi
sytuacjami. Przy tym wszystkim jest to pies dominant, który wiecznie próbował
przeforsować wysoką pozycję w stadzie. Podczas, kiedy był młody, w domu
przebywały trzy suki w wieku produkcyjnym. Pies narażony był na częste
pobudzenie z powodu rui. Podczas takiego stanu poziom hormonów we krwi psa,
głównie adrenaliny i testosteronu, powoduje zanik apetytu. W naturze psy w tym
stanie walczą z innymi psami o suki. Tutaj my walczyliśmy z rozpierającą psa
energią i jego determinacją, by dostać się do suki. Wiadomo, że w hodowli
krycia są planowane i nie trzyma się podczas rui zwierząt razem.
18 miesięcy- moment kiedy pies zostaje dopuszczony do rozrodu
po uprzednim zdobyciu kwalifikacji hodowlanych na wystawach
i badaniu stawów biodrowych.
Jaskier normalnie zaczął jeść w wieku 3,5 roku i do tej pory
nie ma już problemów z apetytem. Ja jednak nigdy nie podaję mu samej suchej
karmy, bo psa już zepsułam i kulinarnie rozwydrzyłam od samego początku.
Mam nadzieję że nikt z Was nie ma i nie będzie miał do
czynienia z takim egzemplarzem niejadka, jak Jaskier, ale jeśli już czujecie
ogromną potrzebę smakowego ulepszania psu karmy, to można w niewielkich
ilościach dodawać do karmy takie rzeczy jak: jajo na twardo (maksymalnie połówka na miskę,
najlepiej starta przy pomocy sitka jak do sałatki), gotowaną marchewkę, czy
ziemniaka (również startego), ser biały (maksymalnie łyżkę na miskę), ser żółty
w wiórkach, odrobinę mięsa mielonego świeżego lub wysmażonego, czysty wywar z
mięs z niewielką ilością tego mięsa. Zasada jest taka, że dodatek musi być jak
najbardziej rozdrobniony, aby oblepił kulki karmy, lecz dodatku musi być na
tyle mało, aby psa nie rozwydrzyć. Pamiętajcie, że każdy pies ma indywidualną
tolerancję produktów. Trzeba uważnie patrzeć, czy któryś z tych prostych
składników nie zaszkodzi.
Większości psów szkodzą takie produkty (nawet tego nie
próbujcie, aby się o tym przekonać) jak: warzywa strączkowe, mleko, kapusta,
kiszonki.
Moim czytelnikom i fanom tuskulańskiego stadka, życzę wraz z Nowym Rokiem jak najmniej kłopotów nie tylko żywieniowych u swoich pupili oraz pociechy ze swoich podopiecznych. Oby psia wierność i miłość towarzyszyła Wam na każdym kroku rozwiewając wszelkie złe nastroje.
:-*