Strony

poniedziałek, 25 lipca 2011

Opowieści z kojczyka- nowe umiejętności.

Maluszki rosną na mleczku Mantry, ich spojrzenie jest już całkiem przytomne. Wykazują spore zainteresowanie otoczeniem, szczególnie dziwną istotą, którą znają poprzez zapach i dotyk, ale teraz mogą ją oglądać oczkami. Istota owa wcale nie przypomina mamy. Bierze je na ręce, mizia za uszkami, przewraca na boczki i na grzbieciki i obserwuje. Prawie wszystkie pieski reagują na te unoszenia z ufnością i spokojem, u żadnego nie zaobserwowałam strachu. Jeden maluch Hood Robin, jak na prawdziwego słodkiego zbója przystało, wkurza się na te zabiegi i wykazuje niezadowolenie. Czyżby z naszego „chudego” Robina rósł niezależny pies? To się jeszcze okaże, gdyż jest stanowczo za wcześnie, aby wyciągać tak daleko idące wnioski.
Od dwóch dni szczenięta same już siusiają, chociaż jeszcze nie potrafią chodzić. Tylko „chudy” Robin śmiało i pewnie zapycha po kojczyku w tę i z powrotem. Reszcie jeszcze nóżki się rozjeżdżają na śliskiej wyściółce. Z każdą godziną jednak radzą sobie lepiej.
















2 komentarze:

  1. Piękne pyszczysko na ostatnim zdjęciu :) Tak zauważyłam, że pieski urodziły się z różowymi noskami, dopiero później zaczęły się wybarwiać na czarno. Domyślam się, że to normalne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to naturalne. Barwnik zarówno na nosku, jak i na łapkach (poduszki) pojawia się kilka dni po narodzeniu.

    OdpowiedzUsuń