I nie mylicie się :-)))
Można je bowiem miziać po brzuszku:
I godzinami gapić się na te piękne główki:
Oraz obnosić po domu, stopniowo pokazując świat:
Ale jak to zwykle w życiu bywa, jest też pewien haczyk. Ząbki:
Biada temu, co straci czujność i da się im zaskoczyć:
Są ostre, jak igiełki, a maluchy dzięki nim poznają świat. W tym wypadku próbują swoją pierwszą ludzką mamę, która już zna te numery, zatem bez długich spodni do kojczyka nie wchodzi. Wyobrażacie sobie sześć takich kąsaczy na raz? Niedługo trzeba będzie zmienić baletki na kaloszki, gdyż ukąszenie w ścięgno achillesa jest przeżyciem, o którym długo nie można zapomnieć :-)
obgryzanie pod kontrolą
Moja ulubiona część pieska:
opuszki jeszcze "nówki nie śmigane" :-)
Zarysują się w momencie pierwszego spaceru na podwórku.
Zdjęcia robione i udostępnione przez Halynkę z bloga Niedoszuflady.
Dziękuję :-*
Niemalże shark attack :))))
OdpowiedzUsuńTak, dostałam wczoraj strzał w achillesa od zielonej suczki :-) Wieczorem miała naśladowców. Od dziś wchodzę w kaloszkach ;-)
OdpowiedzUsuńAle jazda, takie małe gówniarze, a jakie zaczepne ;) Może achilles szczególnie im "smakuje" bo można dobrze chwycić :)
OdpowiedzUsuńOne teraz testują ząbki i wytrzymałość swoją oraz otoczenia. Co chwila rozlega się jakiś pisk, bo za mocno jeden drugiego za ucho pociągnął, czy ugryzł w nogę :-) Uczą się w ten sposób na sobie i otoczeniu oraz wyznaczają granice swoich poczynań. Achilles jest doskonale położony (na wysokości ryjka) oraz dostępny na jeden wygodny kęs :-)
OdpowiedzUsuńChyba sobie zablokuję dostęp na tę stronę! Tak się zagapiłam i zaczytałam i zagapiłam, że przypaliłam obiad! Z torbami pójdę jak tak dalej będzie...
OdpowiedzUsuńHe, he... mnie się też nie raz zdarzyło coś przypalić przeglądając blogi :-) Cieszę się, że mimo natłoku zajęć zaglądasz tu do mnie :-*
OdpowiedzUsuń