Kiedy tylko możemy, piesek uczestniczy w naszym normalnym życiu. Kojczyk służy już tylko i wyłącznie jako miejsce, gdzie można pieska bezpiecznie odstawić i spuścić z oczu.
W wolnych chwilach zwiedza wszystkie kąty...
...i odpoczywa w ogrodzie...
...oraz pomaga Krzysiowi w przygotowaniach do nastawienia wina
Dotrzymywał też w niedzielę towarzystwa Cioci Goldi
Odkrył w sobie pasję elektryka, co dziś rano uniemożliwiło mi skupienie się na obróbce zdjęć.
W gabinecie mam jeden newralgiczny punkt, do którego absolutnie nie wolno zbliżać się szczeniętom. Są tam kable pod napięciem i takie, które nie powinny zostać obgryzione. Skelterek błyskawicznie odkrył ten czuły punkt i natychmiast zabrał się za forsowanie owej przestrzeni. Troszkę pomogły zasieki z kaloryfera i tektura.
Jednak na krótko. Z przykrością stwierdzam, że niezłomność pieska doprowadziła mnie do rezygnacji. Przetestowałam i potwierdziłam w praktyce żelazną zasadę behawiorystów zajmujących się pozytywnym szkoleniem: "każda reakcja, nawet negatywna, stanowi dla psa pozytywne wzmocnienie, gdyż w ten sposób pies wie, że zwracasz na niego uwagę". Jak to wyglądało? Wyciągałam psa spod tych zasieków, po czym z jeszcze większą pasją tam wracał, a za każdym razem był bliżej tych kabli.. Po kilku (nastu) takich próbach, postanowiłam ze stoickim spokojem zastosować zasadę nr 2 behawiorystów. "Zanim się zdenerwujesz, zabierz psa i odstaw go w bezpieczne miejsce". Akurat zrobiło się ciepło, Skelterek wylądował w kojczyku. Nawet nie protestował, gdyż widać "zabawa" ze mną w Wańkę- Wstańkę go nieco wymęczyła.
Tymczasem od właścicieli suczki Harmony Sweet, która otrzymała domowe imię Mika nadchodzą same dobre wieści. Pozwolę sobie zacytowac fragment z e-maila, który wczoraj otrzymałam:
Niedziela - rozkoszne chwile w ogrodzie - Mika jest wielbicielką przyrody - gania mrówki i pająki, wącha kwiatki, podkopuje jabłonkę a woda w misce spowodowała prawdziwą euforię - właziła łapkami i chlapała z wielkim zapałem - nie muszę pisać jak wyglądała po zabawie w wodzie i kopaniu w ziemi - ze stoickim spokojem przeszła sie po książce którą z Olą próbowałyśmy czytać - o charakterze psa :-). A między tym wszystkim drzemki w cieniu liści funki. Jak jemy kanapki - nie interesuje jej to ale owoce wywołują w niej szaleństwo - to jak dobrze pamiętam ma to po tatusiu :-). Obszczekuje nas chcąc dostać się na łóżka, a potem nasłuchuje kto szczekał.
Dzisiaj (poniedziałek-pierwszy dzień, kiedy została sama w domu) spędziła pierwsze 6 godzin sama - mąż o 11.30 nie wytrzymał i pojechał sprawdzać czy wszystko z Miką ok - miała do dyspozycji i przedpokój i łazienkę - spała grzeczniutko na podusi. O 14 przyszła Ola i zastała taki sam obrazek z tym, że już troszkę głodniutki :-) - nakarmiła Malutką. Mika już doskonale wie, które drzwi prowadzą na ogrod - staje przy oknie tarasowym i popiskuje :-). Jest bardzo mądrym psiakiem chociaż faktycznie chyba jeszcze wszystko przed nami :-) teraz większość dnia przesypia. Załatwia się w ogrodzie i po każdym "razie" jest szalenie z siebie dumna, a jeszcze przez nas chwalona tak macha ogonkiem że aż się przewraca :-). Podbiła nasze serca bez wyjątku, a rano wpuszczna do dzieci czy do męża robi im takie rozkoszne pobudki, że wszyscy w końcu wstają ubawieni rano. Noce w sumie przesypia - czasami gdzieś się przenosi ze spaniem ale preferuje dywanik od mojej strony łózka (...)
I tak trzymać!!!
Oto kilka zdjęć Miki:
Z małą sąsiadką. To zdjęcie podbiło moje serce.
Zwróćcie uwagę na minę suczki :-) Czysta słodycz.
w swoim ogródku
I w domku
A to jest rysunek, jaki otrzymałam od młodszej właścicielki Miki, zanim jeszcze malutka została odebrana. W uroczy sposób ilustruje naszą hodowlę i wszystkie pieski z miotu H :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz