Witam wszystkich po wakacyjnej przerwie. Nie ukrywam, że
była ona spowodowana swojego rodzaju dołkiem kynologicznym, w który wpadłam i z
którego nie mogę się po dziś dzień wygrzebać. Zamiast jednak użalać się nad
sobą, postanowiłam zmierzyć się z tematem i kontynuować blog poświęcony
hodowli. Bardzo dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Były one dla mnie bardzo
ważne. Jednak ani miniony czas, ani słowa nie pozwoliły mi jeszcze poukładać
sobie moich kynologicznych spraw w głowie. Obawiam się, że dłuższe milczenie na
blogu mogłoby spowodować jego zarzucenie, zatem dłużej nie czekam, tylko
ruszam.
Mantra u swojego hodowcy, 7 tyg
W komentarzach pod ostatnim wpisem Anita poruszyła sprawę
znalezienia nowej suczki hodowlanej. To nie jest takie proste, jak się z pozoru
wydaje. Zapytacie pewnie, co to za problem, kiedy rasa jest modna, kupić sobie
suczkę od zaprzyjaźnionego hodowcy, wszak przecież w środowisku się znamy,
polecamy jedni drugich naszym klientom, wspieramy się, kibicujemy sobie na
portalach społecznościowych. Nie ma tygodnia, abym nie "lajkowała" na facebooku
kolegom i koleżankom prezentującym swoje osiągnięcia wystawowe i hodowlane, czy
od czasu do czasu wstawiała miłe komentarze dotyczące rozwoju ich maluchów.
Wszystko to jest prawda i powiem więcej- wspieramy się nawet
szczerze :-) Istnieje jednak wiele czynników, o których normalni nabywcy nie
wiedzą, a które mają kardynalny wpływ na wybór suczki, czy psa reproduktora do
hodowli.
Zakładając hodowlę, będąc miłośnikiem rasy, bierzesz ogromną
odpowiedzialność za swój wkład w populację tej rasy. Jeśli nie do końca wiesz,
co robisz, nie masz swojej wizji, to raczej pasuje do ciebie słowo rozmnażacz,
niż hodowca. Hodowcy mają swoją wizję popartą wieloletnim doświadczeniem i
gruntowną znajomością linii hodowlanych. Bardzo dobrze, że każdy ma swoją
wizję, dzięki temu populacja jest zróżnicowana i ludzie, którzy nabywają
maluchy, mogą wybrać sobie typ czy umaszczenie takie, jakie im odpowiada.
Nie jest dla hodowców tajemnicą, że rzadko rozumiemy wizje
innych. Czasem naprawdę zastanawiam się, dlaczego jedna czy druga moja
koleżanka wybrała akurat takiego reproduktora mając do dyspozycji według mnie
dużo lepszego. Nigdy nie dyskutuję, ani nie krytykuję decyzji hodowlanych moich
kolegów, ale nie rozumiejąc zamysłu, nie widzę też w tym przyszłości dla
siebie.
Flame of Love Tuskulum Quissam, wiek 2 tyg.
Jest takie mądre powiedzenie: w miarę jedzenia apetyt
rośnie. Zazwyczaj o tym, że zostaniesz hodowcą decyduje przypadek. Po prostu
dokonujesz zakupu suczki w sposób mniej lub bardziej świadomy. W moim przypadku
wcale nie było inaczej. Suczką założycielką mojej hodowli była Triss (Banshee z
Niedźwiedziej Gawry), którą, jako jedyną suczkę z miotu zostawiłam sobie, w
roli domowego zwierzaka do kochania. W tamtym czasie hodowli nie planowałam,
ale też i nie wykluczałam. Cóż, mogłam trafić gorzej, mogłam trafić też lepiej.
Triss świetnie spełniła warunki hodowlane, ale nie była jakimś wyjątkowym
cudem. Dopiero w następnym pokoleniu mogłam wykazać się własną inicjatywą
trafnymi decyzjami hodowlanymi, które doprowadziły do tego, że Fiona dała nam w
życiu tak wiele radości na ringu.
Osoby początkujące, które decydują się wystawiać swoje
psiaki, bardzo często zastanawiają się, skąd taka niesprawiedliwość, że suki
hodowlane muszą spełnić mniej rygorystyczne kryteria, niż psy reproduktory, aby
zostać dopuszczone do rozrodu. Mało tego, nawet na specjalistycznych forach
wieloletni hodowcy poruszają ten problem, że nie powinno się dopuszczać do
rozrodu przeciętnych suk, a jedynie same najlepsze. Domagają się, aby kryteria
śrubować i wymagać od suk przynajmniej takiej samej jakości, jak od psów
reproduktorów.
Floral Fiesta Tuskulum Quissam, 7 tyg.
Ten pogląd wynika ze słabej znajomości podstaw biologii i
nierozumienia mechanizmów, jakie rządzą się populacją. Tylko suki mają wpływ na liczebność
populacji, reproduktorzy co najwyżej mają wpływ jedynie na jej jakość. Suka
może mieć tylko 1 miot rocznie, natomiast pies może zostać ojcem kilku miotów w
jednym tylko tygodniu. Jeden wybitny pies popularnej rasy może doczekać się
tysiąca potomków rocznie, podczas gdy jedna suka średnio siedmiu. Możemy sobie pozwolić,
a nawet jest to wskazane, na drastyczne śrubowanie kryteriów, które kwalifikują
psa do rozrodu. Nie możemy sobie pozwolić na drastyczne ograniczenie suk
hodowlanych, ponieważ populacja zginie bezpowrotnie. Do hodowli trafia jedynie
mały procent psów. Z tego małego procentu, aby populacja trwała, potrzeba
przynajmniej dziesięć razy więcej suk, niż psów.
Gdyby nie uwarunkowania kulturowe, które nakazują łączyć się
ludziom w pary, ten mechanizm byłby jak najbardziej właściwy i nam. System, jakim jest państwo, może sobie
pozwolić na wysyłanie tysięcy młodych mężczyzn na wojnę i jakby to brutalnie
nie brzmiało- pozwalać im umierać, ale nie może pozwolić na to samo względem
kobiet, gdyż tylko ich liczebność i płodność warunkuje przetrwanie populacji.
Pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, nasz świat niczym
nie różni się od świata zwierząt.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś tutaj,że ozywiłaś bloga. Najtrudniejszy jest pierwszy krok:)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście pisałam o suczce, ale wiem, że Ty nie zadowolisz się pierwszą lepszą, rozumiem to, szanuję i doceniam. to się nazywa świadomośc hodowcy. Aby mieć wspaniałe szczenięta trzeba też mieć rodziców spełniających wszelkie warunki. Dlatego szukaj, myśl, wspieram Cię bardzo, bardzo mocno, bo Wasza hodowla to Wasze serce, miłość, zaangażowanie. Bo hodowla taka jak Wasza to nie zyski, dochód, dobra materialne, ale czysta radość z wypuszczania na świat potomstwa doskonałego, najbliższego wzorcom. To nie rozmnażalnia czy tasma produkcyjna, ale domowa, cudowna hodowla prowadzona z pasją i znawstwem tematu.
Buziaki ogromniaste, od Izerka również:)
Witam ponownie. Tuskulum to faktycznie miejsce przepełnione miłością do psów, widać to po zachowaniu naszego Kaizerka. To nieprawdopodobnie wrażliwy i kochany pies - taki o jakim ja osobiście marzyłem od dawna..mógłby może troche bardziej słuchać ale chyba taki jego urok. Przyznaje się że zaglądam na bloga i czekam ...:)Razem z Kazierkiem trzymamy kciuki
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za ten wpis:)
OdpowiedzUsuńPiękne pieski :) Przepiękne!!! Napatrzeć się nie mogę :):):)
Jestem strasznie ciekawa jak teraz wygląda Floral Fiesta.
Buziaczki:****
Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem bardzo ciekawa, jak toczą się losy Floral Fiesty, ale niestety, nie wszyscy właściciele utrzymują z nami kontakt.