Strony

środa, 16 października 2013

To już jest koniec...

Przyszedł czas, kiedy nasza przygoda z hodowlą psów dobiegła końca. Nie wiemy, czy na zawsze, czy tylko zawieszamy tę działalność na kilka lat. Na razie znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie możemy pozwolić sobie na kupno nowej suczki. Przeprowadzamy się do innego domu, w którym być może znajdziemy warunki na kontynuowanie hodowli, lecz nie mamy pewności, czy znajdziemy na to czas. W każdym razie, nowy golden pojawi się już w następnym naszym domu. Mantra, po ostatniej ciąży i drugiej cesarce, ma problemy hormonalne. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak poddać ją sterylizacji, możliwie jak najszybciej. Pierwszy możliwy termin, to listopad tego roku.

W ten weekend podjęliśmy trudną decyzję o rozebraniu kojczyka. Było to smutne wydarzenie, ponieważ z tym miejscem kojarzy się wiele wspaniałych chwil. Wychowało się tam i bawiło przez ostatnie 10 lat 8 miotów szczeniąt. Pierwsze nasze maluchy z 2002 roku miały prowizoryczny i mało estetyczny kojczyk. Postanowiliśmy w następnym roku, że zbudujemy coś solidnego, co nie szpeciłoby podwórka i co mogłoby stać nawet wówczas, kiedy maluchów nie ma.


Kojczyk był zrobiony bardzo solidnie. Szczenięta są jak małe dzieci. Jeśli jest jakiś słaby punkt na placu zabaw, zawsze go znajdą. Z tego względu słupki i siatka zostały wkopane 50 cm w ziemię. Po 10 latach demontaż tej konstrukcji zajął nam całe 2 dni. Siatkę trzeba było wyrywać gazikiem.







Elementy kwater zostały odłożone, ponieważ rozważamy możliwość zbudowania na ich bazie kojczyka w nowym miejscu zamieszkania.


Kojczyka już nie ma. Chwasty zostały usunięte, ziemia przegrabiona. Wiosną urośnie tutaj zielona trawa. Nam pozostaną wspomnienia, zdjęcia radosnych maluchów hasających po kojczyku i ten blog, który dokumentował naszą działalność w dziedzinie hodowli psów na przestrzeni ostatnich lat.

Chciałam serdecznie podziękować wszystkim czytelnikom, że przez te lata byli z nami, obserwowali i uczestniczyli w niezwykłych emocjach i cudach, które miały tu miejsce, ponieważ  każde narodziny, każdy pierwszy krok tych kruszynek można nazwać cudem.

Szczególne podziękowania kieruję do właścicieli szczeniąt z naszej hodowli. Niektórzy z nich mogli uczestniczyć w odchowie maluszków od pierwszego dnia. Wiem, jakie to było ważne i potrzebne. Dziękuję Wam za zaufanie, jakim nas obdarzyliście, wybierając swojego czworonożnego przyjaciela z naszej hodowli. To dla nas ogromne wyróżnienie.

Wszystkim sympatykom naszego kojczyka obiecuję, że jeśli kiedyś pojawią się w naszym- tym, czy innym domu- następne szczenięta, blog będzie kontynuowany.
Zatem nie mówimy "żegnamy".


Mówimy "do zobaczenia" :-)