Strony

środa, 17 sierpnia 2011

Opowieści z kojczyka- beztroskie dni.

Pogoda coraz bardziej zaczyna przypominać tę letnią, choć zdarza się, że po chwili słońca trochę popada. Maluszki jednak z każdym dniem są większe, a tym samym odporniejsze. Przestaliśmy już biegać z nimi w tę i z powrotem z podwórka do domu, jak tylko na niebie pokaże się chmura. Jeśli jest ciepło, troszkę deszczu im nie zaszkodzi. Do nowych rodzin muszą trafić już przygotowane na wszelkie zawirowania pogodowe.
Tymczasem od "cioci" Beatki z drugiego końca Niemiec, a tym samym od starszego brata -Argosa- przybyły zabawki.


Na początku przywłaszczyła je sobie Harmony Sweet, ale po chwili stały się atrakcją dla tego, kto chciał.

Tyle zostało z namiotu, ale udało się go jeszcze posklejać.

W chwilach wolnych od grupowej zabawy, snu i jedzenia, pieski mają zajęcia indywidualne. Tutaj mały Helter Skelter poznaje podwórko. Czerwona plamka na ogonie, to jego znacznik.




Mała Hosanna Hallelujah coś nie mogła zasnąć, kiedy reszta bąbelków zaległa w jamce. Zabrałam ją na indywidualne macanki.



Wystaję z jamki- nudzę się...


Z ciocią Fioną




I na koniec uroczy portrecik.

Dziś nam się nie chciało pracować nad nowymi rzeczami, chociaż tak naprawdę w każdej chwili pieski coś nowego rejestrują. Kojczyk podwórkowy położony jest tuż przy stodole, skąd dochodzą różne okropne dźwięki, wiertarki, czy nawet odpalanego gazika. Pieski oswajają się z tymi dźwiękami, co powinno uodpornić je na stres związany z przeprowadzką do miasta.

2 komentarze:

  1. No patrz jakie rozrabiaki, staranowały namiocik!!! Jeszcze troszkę i maluchy pewnie pójdą w świat, do nowych domów. Smutno troszkę będzie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak od razu to wszystkie nie pójdą, niektóre pieski jeszcze nie mają właścicieli. A może jakiś zostanie :-)
    Zapraszam na nowy wpis, znów bloger ma obsuwy z odświeżaniem postów :-(

    OdpowiedzUsuń