Strony

poniedziałek, 14 maja 2012

Kojczykowe historie- Chłodny dzień.

Brr... byle przetrwać zimną Zośkę,a dalej będzie już z górki :-)
Rano Izerki były bardzo niezadowolone z kolejnego dnia w mieszkaniu. Dawały temu wyraz poprzez zaśpiewy, marudzenie, a w końcu protest. I tak było nieźle. Maluchy w sumie są bardzo grzeczne i uległe. Szczerze mówiąc, jestem przyzwyczajona do głośniejszych i bardziej zdesperowanych akapitów oburzenia ;-)  Po chwili zabawy i gryzieniu smakołyków maluchy pogodziły się z losem i poszły spać.
Dwie godziny później czekała ich fajna niespodzianka. Wprawdzie na dworze było tylko 13 stopni, jednak  w kojczyk tak ostro świeciło słońce do południa (po południu wszystko przybrało kolor ołowiu), że zdecydowaliśmy się wyprowadzić malce.
Ależ brykały! :-)
Piesek niebieski dał popalić ślimakowi winniczkowi, aż mi się żal ślimaka zrobiło i go zabrałam, a czerwony zabawiał się w ganianie wokół moich nóg. Beżowy tymczasem zastanawiał się, kogo by tu w ogon ugryźć :-)

Mantra ma już serdecznie dosyć karmienia, ale nie zabawy z maluchami. Od cycka szczenięta odrzuca, ale chętnie z nimi bryka. Jako, że w głowie mam teraz parę smuteczków, i ja postanowiłam dać się porwać atmosferze zabawy i pobawiłam się troszkę dzisiejszymi fotkami z kojczyka.









Mam nadzieję, że jutro wyjrzy słońce na dobre, ogrzeje świat i wszystkie smutki rozproszy.
Na Izerki czeka jutro kolejna niespodzianka :-) Wszak kończą 6 tygodni, a to już poważna sprawa :-)

1 komentarz:

  1. Piękne fotki, szczególnie to drugie bardzo mi się podoba. A ostatnie też cudne - fantastyczne ujęcie? Cóż to za niespodziewajka dla Izerków? Mięsny tort, czy nowa waga dla klopsików, bo poprzednia przyciasna?
    Pozdrawiam życząc słoneczka:)

    OdpowiedzUsuń