Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

czwartek, 27 września 2012

Wracam po przerwie :-)


Witam wszystkich po wakacyjnej przerwie. Nie ukrywam, że była ona spowodowana swojego rodzaju dołkiem kynologicznym, w który wpadłam i z którego nie mogę się po dziś dzień wygrzebać. Zamiast jednak użalać się nad sobą, postanowiłam zmierzyć się z tematem i kontynuować blog poświęcony hodowli. Bardzo dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Były one dla mnie bardzo ważne. Jednak ani miniony czas, ani słowa nie pozwoliły mi jeszcze poukładać sobie moich kynologicznych spraw w głowie. Obawiam się, że dłuższe milczenie na blogu mogłoby spowodować jego zarzucenie, zatem dłużej nie czekam, tylko ruszam.

Mantra u swojego hodowcy, 7 tyg

W komentarzach pod ostatnim wpisem Anita poruszyła sprawę znalezienia nowej suczki hodowlanej. To nie jest takie proste, jak się z pozoru wydaje. Zapytacie pewnie, co to za problem, kiedy rasa jest modna, kupić sobie suczkę od zaprzyjaźnionego hodowcy, wszak przecież w środowisku się znamy, polecamy jedni drugich naszym klientom, wspieramy się, kibicujemy sobie na portalach społecznościowych. Nie ma tygodnia, abym nie "lajkowała" na facebooku kolegom i koleżankom prezentującym swoje osiągnięcia wystawowe i hodowlane, czy od czasu do czasu wstawiała miłe komentarze dotyczące rozwoju ich maluchów.
Wszystko to jest prawda i powiem więcej- wspieramy się nawet szczerze :-) Istnieje jednak wiele czynników, o których normalni nabywcy nie wiedzą, a które mają kardynalny wpływ na wybór suczki, czy psa reproduktora do hodowli.

Zakładając hodowlę, będąc miłośnikiem rasy, bierzesz ogromną odpowiedzialność za swój wkład w populację tej rasy. Jeśli nie do końca wiesz, co robisz, nie masz swojej wizji, to raczej pasuje do ciebie słowo rozmnażacz, niż hodowca. Hodowcy mają swoją wizję popartą wieloletnim doświadczeniem i gruntowną znajomością linii hodowlanych. Bardzo dobrze, że każdy ma swoją wizję, dzięki temu populacja jest zróżnicowana i ludzie, którzy nabywają maluchy, mogą wybrać sobie typ czy umaszczenie takie, jakie im odpowiada.
Nie jest dla hodowców tajemnicą, że rzadko rozumiemy wizje innych. Czasem naprawdę zastanawiam się, dlaczego jedna czy druga moja koleżanka wybrała akurat takiego reproduktora mając do dyspozycji według mnie dużo lepszego. Nigdy nie dyskutuję, ani nie krytykuję decyzji hodowlanych moich kolegów, ale nie rozumiejąc zamysłu, nie widzę też w tym przyszłości dla siebie.

Flame of Love Tuskulum Quissam, wiek 2 tyg.

Jest takie mądre powiedzenie: w miarę jedzenia apetyt rośnie. Zazwyczaj o tym, że zostaniesz hodowcą decyduje przypadek. Po prostu dokonujesz zakupu suczki w sposób mniej lub bardziej świadomy. W moim przypadku wcale nie było inaczej. Suczką założycielką mojej hodowli była Triss (Banshee z Niedźwiedziej Gawry), którą, jako jedyną suczkę z miotu zostawiłam sobie, w roli domowego zwierzaka do kochania. W tamtym czasie hodowli nie planowałam, ale też i nie wykluczałam. Cóż, mogłam trafić gorzej, mogłam trafić też lepiej. Triss świetnie spełniła warunki hodowlane, ale nie była jakimś wyjątkowym cudem. Dopiero w następnym pokoleniu mogłam wykazać się własną inicjatywą trafnymi decyzjami hodowlanymi, które doprowadziły do tego, że Fiona dała nam w życiu tak wiele radości na ringu.

Osoby początkujące, które decydują się wystawiać swoje psiaki, bardzo często zastanawiają się, skąd taka niesprawiedliwość, że suki hodowlane muszą spełnić mniej rygorystyczne kryteria, niż psy reproduktory, aby zostać dopuszczone do rozrodu. Mało tego, nawet na specjalistycznych forach wieloletni hodowcy poruszają ten problem, że nie powinno się dopuszczać do rozrodu przeciętnych suk, a jedynie same najlepsze. Domagają się, aby kryteria śrubować i wymagać od suk przynajmniej takiej samej jakości, jak od psów reproduktorów.

Floral Fiesta Tuskulum Quissam, 7 tyg.

Ten pogląd wynika ze słabej znajomości podstaw biologii i nierozumienia mechanizmów, jakie rządzą się populacją.  Tylko suki mają wpływ na liczebność populacji, reproduktorzy co najwyżej mają wpływ jedynie na jej jakość. Suka może mieć tylko 1 miot rocznie, natomiast pies może zostać ojcem kilku miotów w jednym tylko tygodniu. Jeden wybitny pies popularnej rasy może doczekać się tysiąca potomków rocznie, podczas gdy jedna suka średnio siedmiu. Możemy sobie pozwolić, a nawet jest to wskazane, na drastyczne śrubowanie kryteriów, które kwalifikują psa do rozrodu. Nie możemy sobie pozwolić na drastyczne ograniczenie suk hodowlanych, ponieważ populacja zginie bezpowrotnie. Do hodowli trafia jedynie mały procent psów. Z tego małego procentu, aby populacja trwała, potrzeba przynajmniej dziesięć razy więcej suk, niż psów.

Gdyby nie uwarunkowania kulturowe, które nakazują łączyć się ludziom w pary, ten mechanizm byłby jak najbardziej właściwy i nam.  System, jakim jest państwo, może sobie pozwolić na wysyłanie tysięcy młodych mężczyzn na wojnę i jakby to brutalnie nie brzmiało- pozwalać im umierać, ale nie może pozwolić na to samo względem kobiet, gdyż tylko ich liczebność i płodność warunkuje przetrwanie populacji.
Pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, nasz świat niczym nie różni się od świata zwierząt.

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś tutaj,że ozywiłaś bloga. Najtrudniejszy jest pierwszy krok:)
    Ja oczywiście pisałam o suczce, ale wiem, że Ty nie zadowolisz się pierwszą lepszą, rozumiem to, szanuję i doceniam. to się nazywa świadomośc hodowcy. Aby mieć wspaniałe szczenięta trzeba też mieć rodziców spełniających wszelkie warunki. Dlatego szukaj, myśl, wspieram Cię bardzo, bardzo mocno, bo Wasza hodowla to Wasze serce, miłość, zaangażowanie. Bo hodowla taka jak Wasza to nie zyski, dochód, dobra materialne, ale czysta radość z wypuszczania na świat potomstwa doskonałego, najbliższego wzorcom. To nie rozmnażalnia czy tasma produkcyjna, ale domowa, cudowna hodowla prowadzona z pasją i znawstwem tematu.
    Buziaki ogromniaste, od Izerka również:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ponownie. Tuskulum to faktycznie miejsce przepełnione miłością do psów, widać to po zachowaniu naszego Kaizerka. To nieprawdopodobnie wrażliwy i kochany pies - taki o jakim ja osobiście marzyłem od dawna..mógłby może troche bardziej słuchać ale chyba taki jego urok. Przyznaje się że zaglądam na bloga i czekam ...:)Razem z Kazierkiem trzymamy kciuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękujemy za ten wpis:)
    Piękne pieski :) Przepiękne!!! Napatrzeć się nie mogę :):):)
    Jestem strasznie ciekawa jak teraz wygląda Floral Fiesta.
    Buziaczki:****

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki :-)
    Ja też jestem bardzo ciekawa, jak toczą się losy Floral Fiesty, ale niestety, nie wszyscy właściciele utrzymują z nami kontakt.

    OdpowiedzUsuń