Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

wtorek, 29 listopada 2011

Kochaj i płać, czyli co wyprawiają z nami weterynarze.


Jednym z bardziej drażliwych tematów w ogólnie pojętej hodowli psów, są kontakty z weterynarzami i uczulanie na ten temat nabywców szczeniąt. Często bowiem zdarza się, że właściciele są zdezorientowani, kiedy hodowca mówi coś innego, niż zaleca weterynarz. Kiedy szczenię opuszcza hodowlę, teoretycznie hodowca nie ma już wiele do powiedzenia, jednak nadal związany jest emocjonalnie ze swoim pupilem i chciałby dla niego, jak najlepiej. Bardzo trudno jest wytłumaczyć nabywcy, że osoba, która jest odpowiedzialna za zdrowie szczenięcia w nowej rodzinie, może okazać się naciągaczem, który z leczeniem niewiele ma wspólnego.
Częstym błędem, popełnianym przez szczęśliwych nabywców psów z papierami, jest natychmiastowa wizyta u weterynarza z metryką w ręku, aby pochwalić się nowym nabytkiem. Nie ma dla wielu weterynarzy niczego bardziej radosnego, jak bogaty klient. Acha, skoro stać go na psa za blisko dwa tysiące, to na pewno będzie można go doić z gotówki. I w ten sposób w imię miłości do swojego przyjaciela, bogatszy płaci bez zastanowienia i cieszy się z „dobrej opieki” weterynaryjnej, a mniej majętny od ust sobie odejmuje, zapożycza się, aby tylko pupil miał jak najlepszy start.

Weterynarze zawsze podważają kompetencje hodowców, zatem nie mam żadnego hamulca, aby obnażyć niektóre metody, jakimi weterynarze częstują świeżych nabywców szczeniąt. Przede wszystkim niektórzy z nich są dystrybutorami danego produktu, który rozprowadzają w swojej klinice nie z tego powodu, że jest on dobry, tylko dlatego, że mają z tego pieniądze. Zazwyczaj jest to karma konkretnej  firmy lub preparaty, odżywki, etc. To, że zmiana karmy stosowanej przez hodowcę na taką, która przyniesie zysk weterynarzowi spowoduje problemy żołądkowo- jelitowe, to przecież z punktu widzenia weterynarza bardzo dobrze. Kolejny pacjent z przewlekłym schorzeniem oznacza zysk dla lecznicy.
Jeśli sprawa kończy się jedynie na nieuzasadnionym wyciąganiu pieniędzy z kieszeni kochającego właściciciela, to pół biedy. Problem zaczyna się wtedy, gdy weterynarz skazuje psa na cierpienie ordynując niepotrzebne badania, czy operacje. Częstą propozycją dla właściciela jest prześwietlanie stawów biodrowych u kilkumiesięcznego szczenięcia. Tego najbardziej się boję wiedząc, jak ten misterny scenariusz potoczy się dalej.

Szczenięta nie mają jeszcze ukształtowanych do końca stawów. Bardzo często występują u nich „luzy”, niedopasowania. Nieuczciwi weterynarze potrafią to wykorzystać i zaaplikować psu drogą operację „na wszelki wypadek” nie mając względu na szkodliwe działanie narkozy i promieni RTG na rozwijający się  organizm. O samej traumie związanej z operacją chyba nie ma co mówić.
Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia robienie prześwietleń i operacji „na wszelki wypadek”. Jeśli dysplazja ma być, to i tak się rozwinie niezależnie od tego, co będziemy robić. Jeśli ktoś histerycznie boi się dysplazji, nie powinien nabywać psów dużych ras. To schorzenie jest przypisane do psiego gatunku, a wszelkie próby wyeliminowania dysplazji nie powiodły się w żadnej rasie. Nawet te drastyczne próby, związane z wycofywaniem z hodowli nie tylko chorych psów, ale całych ich rodzin nie przyniosły nic ponad to, że wyeliminowano z hodowli cenny materiał genetyczny.
Jeśli pies podczas rozwoju nie zdradza patologi, bólów, długich i ciężkich kulawizn (uwaga: nie każda kulawizna jest dysplazją!) nie ma wskazania, aby prześwietlać stawy przed ukończeniem 15 miesiąca życia. Jeśli po 15 miesiącu ujawni się na zdjęciu RTG dysplazja, pies jest nadal zdrowy, nie kuleje, nic go nie boli, to nadal nie ma żadnego wskazania do robienia zabiegów operacyjnych. Gorzej ukształtowane stawy są podtrzymywane przez mięśnie, które miały czas dostosować się do wadliwej budowy stawu i nie ma powodu w tym grzebać. Pamiętajcie, że operacja jest ostatecznością kiedy komfort życia psa jest na tyle zły, że wymaga on pomocy. Na to zawsze jest czas, bo dysplazja to nie jest nowotwór, który trzeba usunąć natychmiast.
W ogóle wszystkim radzę trzymać się z daleka od weterynarzy i udawać się do lecznicy tylko w przypadkach mocno uzasadnionych.

Kiedy przez lata opowiadałam te rzeczy swoim klientom, często spotykałam się ze zdumieniem, niedowierzaniem. Pewnie brali mnie za przewrażliwoną nieszkodliwą wariatkę. Kto bowiem przy zdrowych zmysłach skrzywdzi zwierzę dla pieniędzy? Jak można podważać kompetencje wykształconych weterynarzy, ludzi stworzonych, aby pomagać cierpiącym? Nawiasem mówiąc, straciłam wiarę w weterynarzy i ich dobre wykształcenie, kiedy kolejny raz usłyszałam od jednego, czy drugiego, że suka powinna przynajmniej raz w życiu urodzić szczenięta dla zdrowia. Takie słowa w ustach prostego chłopka można zrozumieć, ale nawet wiejski weterynarz powinien zdawać sobie sprawę, że tego typu myślenie powoduje zagęszczenie w schroniskach. Dla wielu ludzi weterynarz jest autorytetem, zatem dostosują się do rady, zafundują sobie szczeniaczki. Tyle, że potem coś z nimi trzeba zrobić. Zazwyczaj niechciane psy lądują na ulicy i zasiedlają schroniska dla zwierząt.

Na szczęście w 2003 roku ukazał się w Przekroju artykuł Agnieszki Sowy- Wysokopłatna miłość i odetchnęłam z ulgą. Wreszcie ktoś napisał to, o czym hodowcy wiedzieli od dawna i przed czym starali się uchronić swoich klientów. Wreszcie moje słowa zyskały wiarygodność.

Zapraszam do zapoznania się z tym bulwersującym materiałem. Jestem pewna, że dzięki tej lekturze spojrzycie na waszych weternarzy w bardziej krytyczny i podejrzliwy sposób. Być może ktoś z Was również uległ manipulacji i jest naciągany?

Nie wsadzam wszystkich weterynarzy do jednego worka. Są pośród nich cudowni ludzie, dzięki którym zwierzęta odzyskują zdrowie, a właściciele mają poczucie bezpieczeństwa wiedząc, że ich pupil jest pod dobrą opieką. Tak jak w każdej grupie i tu są jednak czarne owce. Warto zapoznać się z ich mało pochlebnymi „wyczynami”.


Aby uzyskać wygodne powiększenie, należy spod prawego klawisza myszy otworzyć link do zdjęcia w nowej karcie. Jeśli są kłopoty i tekst jest nieczytelny, proszę o zgłoszenie problemu, jakoś to rozwiążę.










wtorek, 1 listopada 2011

Seter szkocki gordon- portret rasy



Ma lśniącą czarną sierść targaną wiatrem, kiedy płynnym, harmonijnym ruchem przybiega, aby Cię powitać. Jego sylwetka determinowana jest poprzez elegancję i klasę stylowego, rasowego psa. Z ciemnobrązowych oczu wyziera bystrość i inteligencja oraz, co najważniejsze, bezgraniczna miłość do Ciebie.
Taki właśnie jest szkocki seter. Jeśli umiejętnie pokierujesz jego życiem, zrobi dla Ciebie wszystko. Jest tylko Twój i niczyj więcej, gdyż rasa ta należy do psów jednego właściciela.


Myślisz pewnie, że jako pies myśliwski szczęśliwy będzie jedynie na łące i w lesie łapiąc nosem wiatry górne i wiatry dolne? Że taki pies potrzebuje domu z wielkim ogrodem, a trzymanie go w mieszkaniu stanowi udrękę? Zdradzę Ci pewną tajemnicę. Ten pies potrzebuje do szczęścia jedynie odpowiedzialnego właściciela, który znajdzie dla niego czas, podąży za jego naturą i pozwoli mu realizować jego pasję. Instynkt, temperament i pasję myśliwską można troszkę oszukać. Gordon jest psem wszechstronnym, świetnie sprawdzi się w innych aktywnościach, będzie z chęcią aportować, ćwiczyć agility, czy obedience. Dla odprężenia, sprawienia mu prawdziwej przyjemności zgodnej z jego naturą, pozwól mu od czasu do czasu wybiegać się na łące poza miastem. Jedyne na co musisz uważać, będąc właścicielem nawet wyszkolonego, myśliwskiego psa, to by nie stracić czujności, gdy pasja łowiecka poniesie gordona za daleko i kiedy zniknie Ci z oczu podążając za wypatrzoną leśną zwierzyną. Jednym z największych horrorów, jaki przeżywa właściciel, jest czekanie, czy pies wróci sam do niego, czy nie stała mu się krzywda, czy nie wpadnie we wnyki w nieznanym sobie miejscu, lub nie zastrzeli go jakiś wyrywny myśliwy.

Jeśli jesteś zbyt zapracowany, spędzasz mało czasu w domu, a po swoich zajęciach marzysz tylko o tym, aby położyć się do łóżka, albo jeśli jesteś po prostu leniwy- kup sobie obrazek z gordonem, lub fototapetę. Seterowi szkockiemu, który nie ma stałego kontaktu ze swoim panem, "pęknie serce", lub powodowany frustracją i nudą, zdemoluje Ci mieszkanie. Aby cieszyć się tak pięknym, majestatycznym psem, musisz dostosować swoje życie do jego natury. Jeśli to zrozumiesz, będziecie świetnie razem bawić się i spędzać wolny czas nad wodą, w lesie, na szkoleniu lub na wystawach. Gordon będzie wówczas Twoim wiernym towarzyszem i przyjacielem.

Jest jeszcze druga strona medalu owej psiej inteligencji. Gordon to bystry pies, który bardzo szybko wyłapie Twoją niekonsekwencję w wychowaniu i radośnie wykorzysta ją przeciwko Tobie. Nie daj się zatem zwieść pięknemu pyszczkowi. Jeśli w latach szczenięcych będziesz go za bardzo rozpieszczał, pozwalał na rzeczy, których nie zamierzasz tolerować, kiedy pies podrośnie (np. spanie w Twoim łóżku), Gordon owinie Cię wokół własnej łapki. Uwierz mi, że walka z dorosłym psem o miejsce w łóżku czy w Twoim fotelu, nie należy do rzeczy przyjemnych. Jeśli nie stać Cię na konsekwentne egzekwowanie prawidłowego zachowania, dorosły seter pokaże Ci swoją wyższość. Przejmie obowiązki przewodnika stada. Możesz mieć wówczas przechlapane.


Gordony to zrównoważone, inteligentne, wszechstronne psy przywiązane do jednej rodziny. Choć jego wygląd i postura może wzbudzać respekt w osobach postronnych, nie licz na to, że seter obroni Twoje mienie i Ciebie samego przed złodziejem i bandytą. Jak sporo ras pośród psów myśliwskich, został on stworzony na potrzeby ścisłej współpracy z człowiekiem. W tej rasie nie selekcjonowano i nie wzmacniano cech związanych z ciętością i agresją. Gordon to Twój przyjaciel i towarzysz zabaw, a nie stróż, czy broń na bandytów. Z tych samych powodów seter szkocki nie będzie prowodyrem ulicznych awantur z obcymi psami. W tej sytuacji Ty musisz być przygotowany, aby bronić swojego przyjaciela przed ewentualną agresją innych psów.

Dziękuję p. Agacie Witkowskiej z hodowli
gordonów BLACK IVY
za udostępnienie zdjęć ilustrujących powyższy tekst.


Wzorzec rasy


SETER SZKOCKI (GORDON) 

KRAJ POCHODZENIA: Wielka Brytania 
DATA PUBLIKACJI OBOWIĄZUJĄCEGO STANDARDU: 14.06.1987 
TŁUMACZENIE: Czesław Kurowski, Renata Czechowska 

PRZEZNACZENIE: 
Pies wystawiający 
KLASYFIKACJA FCI: 
Grupa 7 - Wyżły 
Sekcja 2 - Wyżły Brytyjskie; 2.2 - Setery. 
Wymagane próby pracy 


WYGLĄD OGÓLNY: 
Pies o szlachetnym wyrazie, budowy galopena, sylwetką przypominający silnego konia myśliwskiego - huntera. Harmonijnie i proporcjonalnie zbudowany. 

ZACHOWANIE I TEMPERAMENT: 
Inteligentny, pojętny, pełen godności. Śmiały, towarzyski, o usposobieniu przyjaznym i zrównoważonym. 

GŁOWA:  Raczej głęboka niż szeroka. Odległość od guza potylicznego do stopu nieco większa niż od stopu do nozdrzy. W okolicach oczu głowa powinna być sucha. Mózgowa część czaszki: Czaszka lekko zaokrąglona, najszersza pomiędzy uszami, pojemna, nieco dłuższa niż kufa. Guz potyliczny dobrze zaznaczony. 

Stop: Wyraźny. 

Twarzowa część czaszki: 
Nos: Duży, szeroki, czarny, o szeroko rozwartych nozdrzach. 
Kufa: Długa, o prawie równoległych liniach, nie spiczasta ani wąska. Głębokość kufy powinna być nieco mniejsza niż jej długość. 
Wargi: Niezbyt obwisłe, wyraźnie zarysowane. 
Szczęki/uzębienie: Szczęki mocne, o idealnym i kompletnym zgryzie nożycowym t.j. siekacze górne powinny ściśle pokrywać siekacze dolne. Zęby osadzone prostopadle do szczęk. 
Policzki: Na tyle mało wydatne, aby głowa sprawiała wrażenie suchej. 
Oczy: Ani zapadnięte ani zbyt wypukłe, osadzone dostatecznie głęboko pod łukami brwiowymi; o żywym, inteligentnym wyrazie. Powinny być ciemnobrązowe i lśniące. 
Uszy: Średniej wielkości, o delikatnej skórze. Osadzone nisko i przylegające do głowy. 

SZYJA: 
Długa, sucha, o łukowato wygiętej linii górnej, bez obwisłego podgardla. 


TUŁÓW: 
Umiarkowanej długości.
Lędźwie: Szerokie i lekko wysklepione. 
Klatka piersiowa: Głęboka lecz nie nazbyt szeroka. Żebra dobrze wysklepione, sięgające daleko ku tyłowi. 

OGON: 
Prosty lub lekko szablasty, nie sięgający poniżej stawu skokowego. Noszony poziomo lub poniżej linii grzbietu. Gruby u nasady i zwężający się stopniowo ku końcowi. Włosy pióra rozpoczynającego się u nasady ogona powinny być długie, proste i skracające się w kierunku jego końca. 


KOŃCZYNY: 
Kończyny przednie: mocne, o płaskich i prostych kościach. 
Łopatki: Łopatki długie i ukośnie ustawione daleko ku tyłowi, płaskie i dobrze związane w kłębie. Niepożądane zbyt ciężkie. 
Łokcie: Nisko osadzone pod tułowiem. 
Śródręcze: Ustawione pionowo do podłoża. 
Kończyny tylne: Od biodra do stawu skokowego długie, szerokie i umięśnione, zaś od stawu skokowego do stopy proste, krótkie i mocne. Miednica prawie pozioma. 
Stawy kolanowe: Dobrze kątowane. 
Stopy: Owalne, z dobrze wysklepionymi, zwartymi palcami. Pomiędzy palcami obficie owłosione. Opuszki dobrze rozwinięte, mocne. 
RUCH: 
Równy, miarowy, płynny i posuwisty, z silną akcją kończyn tylnych. 


SZATA: 
Włos: Na głowie, przedniej stronie kończyn i na końcach uszu powinien być krótki i delikatny. Na pozostałych partiach ciała średniej długości, płasko przylegający, nie kędzierzawy ani falisty. Frędzle na górnej części uszu długie i jedwabiste, z tyłu kończyn długie, delikatne i proste. Obfite owłosienie brzucha tworzy frędzle rozciągające się na przedpiersie i spodnią stronę szyi. Wszystkie frędzle nie powinny być faliste ani kędzierzawe. 
Umaszczenie: Smoliście czarne, lśniące, bez śladu rdzawego nalotu, z podpalaniem koloru dojrzałego kasztana. Dopuszczalne są czarne znaczenia wzdłuż palców i pod żuchwą. 
Podpalania: dwie wyraźne plamki nad oczami o średnicy nie przekraczającej 2 cm (3/4 ins); na bokach kufy podpalanie tworzy obwódkę otaczającą kufę, nie sięgającą jednak wyżej nasady nosa. Podpalania na gardle oraz dwie duże, wyraźnie odcinające się plamy na piersi. Podpalanie na wewnętrznej stronie ud rozciąga się na przednią część kolan i zachodzi na zewnętrzną powierzchnię tylnych kończyn od stawu skokowego do palców. Na kończynach przednich podpalanie sięga do łokci z tyłu i do nadgarstków lub nieco wyżej z przodu. Podpalanie wokół odbytu. 
Akceptowane są bardzo małe białe plamki na piersi. Wszelkie inne kolory poza wyżej wymienionymi są niedopuszczalne. 
WZROST: 
Wysokość w kłębie: 
psy: 66 cm (26 ins), 
suki: 62 cm (24,5 ins) 

MASA CIAŁA: 
psy: 29,5 kg (65 lbs), 
suki: 25,5 kg (56 lbs). 

WADY: 
Wszelkie odstępstwa od powyższego standardu powinny być uznawane za wady i oceniane w zależności od stopnia odchylenia. 

UWAGA: 
Samce muszą mieć normalnie rozwinięte dwa jądra umieszczone całkowicie w worku mosznowym.