Wstęp
Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).
Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.
Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.
Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.
Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.
Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.
Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.
sobota, 30 lipca 2011
Opowieści z kojczyka- trzy tygodnie.
piątek, 29 lipca 2011
Opowieści z kojczyka- pierwsza miseczka.
Trzeci tydzień jest już okresem, kiedy suczka opiekuje się malcami z doskoku. Nie siedzi już nimi ciągle, ale wpada na wizyty i karmienia. Szybko też ucieka, kiedy widzi, że szczenięta przestały jeść, a zaczynają harcować po jej głowie. Maluszki mają już również ząbki i zaczynają gryźć. Na szczęście nie mają jeszcze zbyt dużo siły.
A kiedy maluszkom wychodzą ząbki, oznacza to, że czas wrzucić coś konkretnego na ząb. Z tej właśnie okazji dziś po raz pierwszy szczenięta zobaczyły miseczkę i mogły z niej skorzystać. To bardzo pocieszna sytuacja. Pierwsze karmienia to jakaś mała masakra. Maluchy nie potrafią jeszcze dobrze stać na nóżkach (rozjeżdżają się na śliskich gazetkach, dlatego podłożyłam im ręcznik frotte na czas posiłku), nigdy nie jadły w ten sposób, zatem podczas posiłku i po są umorusane od stópek po łebki. My nawiasem mówiąc, również :-)
czwartek, 28 lipca 2011
Opowieści z kojczyka- ostatni dzień w gabinecie.
Zaczęły też sporo siusiać (już same) zatem coraz trudniej jest utrzymać higienę w kojczyku. Na ten etap rozwoju mamy zaprojektowany specjalnie dla szczeniąt pokój. Wyłożony jest on kaflami oraz ma elektryczne ogrzewanie podłogowe. Mimo, że kafle będą przykryte gazetkami, a potem trocinami, od zimnych kafli ciągnie ziąb, a nie można szczeniąt trzymać na zimnym podłożu.
Dzisiejszy dzień jest zatem ich ostatnim w gabinecie. W nowym pomieszczeniu będą miały dużo miejsca na zabawę. Będą tam jadły, spały, a poza pokojem będą zdobywały różne doświadczenia życiowe.
wtorek, 26 lipca 2011
FAQ-Postępowanie ze szczeniaczkiem.
poniedziałek, 25 lipca 2011
Opowieści z kojczyka- nowe umiejętności.
piątek, 22 lipca 2011
Opowieści z kojczyka- dwutygodniowe pieski.
Tymczasem szczenięta coraz bardziej zaczynają przypominać małe pieski. Patrzą już na oczka i wszystko wskazuje na to, że również słyszą. Nie rozumiem tylko, czemu niebieski piesek, który pierwszy przejrzał przytomnym okiem na świat, natychmiast zaczął się drzeć :-) Czyżby nie spodobało mu się to, co zastał? Dziś już wszystkie drą się niemiłosiernie, tak jakoś falami, mam podejrzenie, że dopiero co otworzyły im się uszka i po prostu testują swoje możliwości wokalne. Z kojczyka rozlega się zatem warczenie, szczekanie, trele, śpiewy (to pewnie Helter Skelter :-) uciszyć jest ich w stanie tylko obecność mamy Mantry.
Czasem jednak jej mina świadczy o tym, że i ona ma wszystkiego powyżej uszów.