Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

środa, 16 października 2013

To już jest koniec...

Przyszedł czas, kiedy nasza przygoda z hodowlą psów dobiegła końca. Nie wiemy, czy na zawsze, czy tylko zawieszamy tę działalność na kilka lat. Na razie znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie możemy pozwolić sobie na kupno nowej suczki. Przeprowadzamy się do innego domu, w którym być może znajdziemy warunki na kontynuowanie hodowli, lecz nie mamy pewności, czy znajdziemy na to czas. W każdym razie, nowy golden pojawi się już w następnym naszym domu. Mantra, po ostatniej ciąży i drugiej cesarce, ma problemy hormonalne. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak poddać ją sterylizacji, możliwie jak najszybciej. Pierwszy możliwy termin, to listopad tego roku.

W ten weekend podjęliśmy trudną decyzję o rozebraniu kojczyka. Było to smutne wydarzenie, ponieważ z tym miejscem kojarzy się wiele wspaniałych chwil. Wychowało się tam i bawiło przez ostatnie 10 lat 8 miotów szczeniąt. Pierwsze nasze maluchy z 2002 roku miały prowizoryczny i mało estetyczny kojczyk. Postanowiliśmy w następnym roku, że zbudujemy coś solidnego, co nie szpeciłoby podwórka i co mogłoby stać nawet wówczas, kiedy maluchów nie ma.


Kojczyk był zrobiony bardzo solidnie. Szczenięta są jak małe dzieci. Jeśli jest jakiś słaby punkt na placu zabaw, zawsze go znajdą. Z tego względu słupki i siatka zostały wkopane 50 cm w ziemię. Po 10 latach demontaż tej konstrukcji zajął nam całe 2 dni. Siatkę trzeba było wyrywać gazikiem.







Elementy kwater zostały odłożone, ponieważ rozważamy możliwość zbudowania na ich bazie kojczyka w nowym miejscu zamieszkania.


Kojczyka już nie ma. Chwasty zostały usunięte, ziemia przegrabiona. Wiosną urośnie tutaj zielona trawa. Nam pozostaną wspomnienia, zdjęcia radosnych maluchów hasających po kojczyku i ten blog, który dokumentował naszą działalność w dziedzinie hodowli psów na przestrzeni ostatnich lat.

Chciałam serdecznie podziękować wszystkim czytelnikom, że przez te lata byli z nami, obserwowali i uczestniczyli w niezwykłych emocjach i cudach, które miały tu miejsce, ponieważ  każde narodziny, każdy pierwszy krok tych kruszynek można nazwać cudem.

Szczególne podziękowania kieruję do właścicieli szczeniąt z naszej hodowli. Niektórzy z nich mogli uczestniczyć w odchowie maluszków od pierwszego dnia. Wiem, jakie to było ważne i potrzebne. Dziękuję Wam za zaufanie, jakim nas obdarzyliście, wybierając swojego czworonożnego przyjaciela z naszej hodowli. To dla nas ogromne wyróżnienie.

Wszystkim sympatykom naszego kojczyka obiecuję, że jeśli kiedyś pojawią się w naszym- tym, czy innym domu- następne szczenięta, blog będzie kontynuowany.
Zatem nie mówimy "żegnamy".


Mówimy "do zobaczenia" :-)

3 komentarze:

  1. Smutek, to tyle na razie....:( Muszę sobie to ułożyć, aby napisać rozsądnie:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi z powodu Mantry. W tej sytuacji rzeczywiście lepiej będzie poddać ją sterylizacji niż narażać na problemy. Ty najlepiej wiesz, co zrobić.To fantastyczna sunia, wyjątkowa, dzięki której na świat przyszły cudowne szczenięta.
    Co do kojczyka to tłumaczę sobie, że jest to tylko i wyłącznie przeniesienie go w nowe miejsce. Trzymam się zwrotów: "Elementy kwater zostały odłożone, ponieważ rozważamy możliwość zbudowania na ich bazie kojczyka w nowym miejscu zamieszkania" i "Zatem nie mówimy "żegnamy". :)
    Nie wyobrażam sobie, aby tacy ludzie jak Wy porzucili pasję hodowania tej cudownej rasy. Wiem co mówię, bo mój Izerek, psina z ostatniego miotu jest najwspanialszym pieskiem na świecie.
    Wasza hodowla, to nie produkcja nastawiona na zysk, ale pasja, serce, wiedza, doświadczenie, ogromne zaangażowanie, rozważne decyzje, nieprzespane noce, niepokój, ale i wielka radość. Dlatego wierzę, że hodowla w nowym miejscu będzie kontynuowana. Wiem, że to nie jest takie proste, bo nabycie właściwego goldena to wielka sprawa, doprowadzenie go do etapu, kiedy może mieć małe to czas, zaangażowanie i pieniądze. Ale dacie radę, kto jak nie Wy? I tego Wam życzę!!!!!!!!!
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był trudny tydzień, pełen sentymentów, żalu i rozpamiętywania tych cudnych chwil z maluszkami. Ale takie jest życie. Hodowla zakończyła mi się niejako sama, naturalnie i to w czasie, kiedy myślimy o zmianie miejsca zamieszkania. W takich momentach staram się nie popadać w smutek, ale z pokorą dostosować się do okoliczności. Jeśli tylko będziemy mieli taką możliwość i warunki, maluszki wrócą pod ten, czy inny dach.
      Gorąco pozdrawiam :-)

      Usuń