Jak wspomniałam w ostatnim wpisie, zostaliśmy z samym Skelterkiem i oczekujemy wraz z nim, aż jego Właściciele wrócą z wakacji. Dużo się bawimy, ale też Skelter uczy się paru nowych rzeczy. Przede wszystkim musi przywyknąć, że czasem będzie zostawał sam. To oczywiście dotyczy każdego pieska w każdym domu. Nie ma bowiem możliwości, aby przebywać z psiakiem 24 godziny na dobę każdego dnia. Selter źle znosił początkowo samotne chwile, dużo "gadał", ale teraz jest co raz lepiej. Zawsze wie, że lada moment ktoś do niego lub po niego przyjdzie. Nowi właściciele powinni mieć już ułatwione zadanie- piesek będzie nauczony zostawać sam.
Kiedy tylko możemy, piesek uczestniczy w naszym normalnym życiu. Kojczyk służy już tylko i wyłącznie jako miejsce, gdzie można pieska bezpiecznie odstawić i spuścić z oczu.
Skelterek jest już przyzwyczajany do chodzenia w obroży. Wybraliśmy się z nim nawet na spacerek. Jestem pod ogromnym wrażeniem, gdyż żaden szczeniaczek nie szedł pierwszy raz tak pięknie, jak on.
W wolnych chwilach zwiedza wszystkie kąty...
...i odpoczywa w ogrodzie...
...oraz pomaga Krzysiowi w przygotowaniach do nastawienia wina
Dotrzymywał też w niedzielę towarzystwa Cioci Goldi
Odkrył w sobie pasję elektryka, co dziś rano uniemożliwiło mi skupienie się na obróbce zdjęć.
W gabinecie mam jeden newralgiczny punkt, do którego absolutnie nie wolno zbliżać się szczeniętom. Są tam kable pod napięciem i takie, które nie powinny zostać obgryzione. Skelterek błyskawicznie odkrył ten czuły punkt i natychmiast zabrał się za forsowanie owej przestrzeni. Troszkę pomogły zasieki z kaloryfera i tektura.
Jednak na krótko. Z przykrością stwierdzam, że niezłomność pieska doprowadziła mnie do rezygnacji. Przetestowałam i potwierdziłam w praktyce żelazną zasadę behawiorystów zajmujących się pozytywnym szkoleniem: "każda reakcja, nawet negatywna, stanowi dla psa pozytywne wzmocnienie, gdyż w ten sposób pies wie, że zwracasz na niego uwagę". Jak to wyglądało? Wyciągałam psa spod tych zasieków, po czym z jeszcze większą pasją tam wracał, a za każdym razem był bliżej tych kabli.. Po kilku (nastu) takich próbach, postanowiłam ze stoickim spokojem zastosować zasadę nr 2 behawiorystów. "Zanim się zdenerwujesz, zabierz psa i odstaw go w bezpieczne miejsce". Akurat zrobiło się ciepło, Skelterek wylądował w kojczyku. Nawet nie protestował, gdyż widać "zabawa" ze mną w Wańkę- Wstańkę go nieco wymęczyła.
Tymczasem od właścicieli suczki Harmony Sweet, która otrzymała domowe imię Mika nadchodzą same dobre wieści. Pozwolę sobie zacytowac fragment z e-maila, który wczoraj otrzymałam:
Niedziela - rozkoszne chwile w ogrodzie - Mika jest wielbicielką przyrody - gania mrówki i pająki, wącha kwiatki, podkopuje jabłonkę a woda w misce spowodowała prawdziwą euforię - właziła łapkami i chlapała z wielkim zapałem - nie muszę pisać jak wyglądała po zabawie w wodzie i kopaniu w ziemi - ze stoickim spokojem przeszła sie po książce którą z Olą próbowałyśmy czytać - o charakterze psa :-). A między tym wszystkim drzemki w cieniu liści funki. Jak jemy kanapki - nie interesuje jej to ale owoce wywołują w niej szaleństwo - to jak dobrze pamiętam ma to po tatusiu :-). Obszczekuje nas chcąc dostać się na łóżka, a potem nasłuchuje kto szczekał.
Dzisiaj (poniedziałek-pierwszy dzień, kiedy została sama w domu
) spędziła pierwsze 6 godzin sama - mąż o 11.30 nie wytrzymał i pojechał sprawdzać czy wszystko z Miką ok - miała do dyspozycji i przedpokój i łazienkę - spała grzeczniutko na podusi. O 14 przyszła Ola i zastała taki sam obrazek z tym, że już troszkę głodniutki :-) - nakarmiła Malutką. Mika już doskonale wie, które drzwi prowadzą na ogrod - staje przy oknie tarasowym i popiskuje :-). Jest bardzo mądrym psiakiem chociaż faktycznie chyba jeszcze wszystko przed nami :-) teraz większość dnia przesypia. Załatwia się w ogrodzie i po każdym "razie" jest szalenie z siebie dumna, a jeszcze przez nas chwalona tak macha ogonkiem że aż się przewraca :-). Podbiła nasze serca bez wyjątku, a rano wpuszczna do dzieci czy do męża robi im takie rozkoszne pobudki, że wszyscy w końcu wstają ubawieni rano. Noce w sumie przesypia - czasami gdzieś się przenosi ze spaniem ale preferuje dywanik od mojej strony łózka (...)
I tak trzymać!!!
Oto kilka zdjęć Miki:
Z małą sąsiadką. To zdjęcie podbiło moje serce.
Zwróćcie uwagę na minę suczki :-) Czysta słodycz.
w swoim ogródku
I w domku
A to jest rysunek, jaki otrzymałam od młodszej właścicielki Miki, zanim jeszcze malutka została odebrana. W uroczy sposób ilustruje naszą hodowlę i wszystkie pieski z miotu H :-)
Dziękujemy, że tak pięknie opiekujecie się naszym maluszkiem :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz