I nadszedł ten dzień, kiedy odchowane i przygotowane do życia pod opieką nowych rodzin szczeniaczki, rozjeżdżają się do Swoich Ludzi. Łza się w oku kręci, kiedy myślę o tych dwóch miesiącach, kiedy najpierw w nieco dramatycznych okolicznościach przyszły na świat, a potem obdarzaliśmy je troską i robiliśmy wszystko, aby każdy maluch był odchowany na "tip top". Kiedy słabsze podstawialiśmy do lepszych cyców i kiedy denerwowałam się, gdy jakiś maluch miał gorszy dzień.
Przed przyjazdem właścicieli każdy piesek przeszedł gruntowny przegląd i zabiegi higieniczne. Szukaliśmy w sierści jakichś niechcianych lokatorów, na szczęście niczego nie znaleźliśmy. Pieskom obcięłam pazurki i wyczyściłam uszka.
Pieszczoty pomiędzy zabiegami
Ostatnie mizianki z wszystkimi "wujkami" i "ciociami", którzy zjechali na weekend do gospodarstwa.
I zapowiedź tęsknot. Tu Hoody Robin z Krzysiem.
Ostatni uścisk.
Ani się spostrzegliśmy, jak w kojczyku zostały tylko trzy pieski
A zaraz potem dwa.
Pożegnanie Harmony Sweet:
Miny mamy trochę zadumane, bo chwile to nie łatwe...
Ale trzeba trzymać fason, w końcu dla Nowej Rodziny suczka stanie się prawdziwym szczęściem.
I w końcu przyszła ta chwila, kiedy Helter Skelter został sam w kojczyku. Będziemy wraz z nim czekać aż jego Właściciele wrócą z wakacji. Przez ten czas będziemy zastępować mu rodzinę. Nauczymy go tego, co już jego współbracia trenują w nowych domach. Dostanie smyczkę i obróżkę, będziemy chodzić na spacerki. Będzie się bawił z nami i z dorosłymi psiakami. Niestety, przez to bardzo się do niego przywiążemy. Będzie żal się z nim rozstawać.
Będzie fajnie :-)
Były i nie ma... będzie jakoś tak dziwnie. Jeszcze jak odjedzie Helter Skelter to już w ogóle cisza zapadnie.
OdpowiedzUsuńPlanujecie już następny miot? Mam nadzieję, że to nie jest niedyskretne pytanie. :)
Przez pewien czas będzie rzeczywiście dziwnie.
OdpowiedzUsuńTo nie jest niedyskretne pytanie :-) Nie myślę jeszcze o tym, muszę odetchnąć po tych maluszkach. Wszystko zależy, czy suczka zsynchronizuje się z naszymi prywatnymi planami, czy będzie zainteresowanie ze strony nabywców (bez zamówień na szczenięta -nie kryję). Nie wykluczam zatem szczeniąt za rok o podobnej porze.
Oj, nie zazdroszczę Wam ja takich chwil...Choć pierwsza podróż do domu jest fantastyczna dla nowych właścicieli:)))wiem dobrze:) Podziwiam Waszą umiejętność utrzymania fasonu w obliczu zaistniałych okoliczności:)
OdpowiedzUsuńPiękne i fantastycznie odchowane pieski. Szkoda,że nie będzie można już podziwiać ich kolejnych postępów ;)Zabrzmi to głupio, ale trochę będę za nimi tęskniła ;)...
Pozdrawiam!!!
Fajnie przeczytać, że czytelnicy się również do jakiegoś stopnia przywiązują do naszych małych bohaterów bloga :-)
OdpowiedzUsuńJeśli nowi właściciele zechcą mi od czasu do czasu podesłać jakieś fotki i informacje o postępach malców, to będę je tutaj zamieszczać.
Cała przyjemność po stronie Goldasków.
OdpowiedzUsuńTo My dziękujemy, że mogliśmy pobyć z papisiami i Je wymiziać.