Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

środa, 17 sierpnia 2011

Opowieści z kojczyka- beztroskie dni.

Pogoda coraz bardziej zaczyna przypominać tę letnią, choć zdarza się, że po chwili słońca trochę popada. Maluszki jednak z każdym dniem są większe, a tym samym odporniejsze. Przestaliśmy już biegać z nimi w tę i z powrotem z podwórka do domu, jak tylko na niebie pokaże się chmura. Jeśli jest ciepło, troszkę deszczu im nie zaszkodzi. Do nowych rodzin muszą trafić już przygotowane na wszelkie zawirowania pogodowe.
Tymczasem od "cioci" Beatki z drugiego końca Niemiec, a tym samym od starszego brata -Argosa- przybyły zabawki.


Na początku przywłaszczyła je sobie Harmony Sweet, ale po chwili stały się atrakcją dla tego, kto chciał.

Tyle zostało z namiotu, ale udało się go jeszcze posklejać.

W chwilach wolnych od grupowej zabawy, snu i jedzenia, pieski mają zajęcia indywidualne. Tutaj mały Helter Skelter poznaje podwórko. Czerwona plamka na ogonie, to jego znacznik.




Mała Hosanna Hallelujah coś nie mogła zasnąć, kiedy reszta bąbelków zaległa w jamce. Zabrałam ją na indywidualne macanki.



Wystaję z jamki- nudzę się...


Z ciocią Fioną




I na koniec uroczy portrecik.

Dziś nam się nie chciało pracować nad nowymi rzeczami, chociaż tak naprawdę w każdej chwili pieski coś nowego rejestrują. Kojczyk podwórkowy położony jest tuż przy stodole, skąd dochodzą różne okropne dźwięki, wiertarki, czy nawet odpalanego gazika. Pieski oswajają się z tymi dźwiękami, co powinno uodpornić je na stres związany z przeprowadzką do miasta.

2 komentarze:

  1. No patrz jakie rozrabiaki, staranowały namiocik!!! Jeszcze troszkę i maluchy pewnie pójdą w świat, do nowych domów. Smutno troszkę będzie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak od razu to wszystkie nie pójdą, niektóre pieski jeszcze nie mają właścicieli. A może jakiś zostanie :-)
    Zapraszam na nowy wpis, znów bloger ma obsuwy z odświeżaniem postów :-(

    OdpowiedzUsuń