Zimnym rankiem biegałam jeszcze tam i z powrotem z pieskami, ale od południa można było maluchy wynieść na podwórko już na pozostałą resztę dnia. Daliśmy im dzisiaj spokój od wprowadzania nowych ćwiczeń i nauk. Niech po dwóch dniach totalnej frustracji, spowodowanej niemożnością pobiegania po podwórku, cieszą się nieograniczoną wolnością. No, może trochę ograniczoną płotkiem, ale one o tym nie wiedzą :-)
Od jutra wprowadzamy nowe ćwiczenia, dziś było słodkie leniuchowanie.
Po czwartej naprawie namiotu uznałam, że nie ma sensu stawiać go na nogi. W końcu logiczne formy nadajemy rzeczom my, ludzie. Pieski, do których namiot należy, jeśli chcą mieć formę abstrakcyjną, to czemu nie :-)
Tym razem rozrabia beżowy, a niebieski mu tylko pomaga :-)
Tak wygląda dumny psi artysta form abstrakcyjnych :-)
Kiedy pieski tworzyły dzieło sztuki, czerwony swoim zwyczajem spał słodko w tunelu (zdjęcie 1), ale jak tylko braciom się znudziło, czerwony poszedł sprawdzić, czy ta forma namiotu nadaje się na wygodne legowisko.
Nie nadawała się. Czerwony zatem wcisnął się pomiędzy murek i "drabinkę". Pieski uwielbiają wciskać się w rozmaite dziury.
Tymczasem niebieskiego też zmogło spanko. Tworzenie dzieł sztuki abstrakcyjnej jest wyczerpujące :-)
Beżowy nie miał dosyć. Pod nieobecność czerwonego, zajął tunel i...
...i zaczął przerabiać go pod swój gust kopiąc dołki.
Nawet, kiedy zostawiam pieski w swoim towarzystwie, mogę liczyć na pomoc zarówno taty Jaskra, jak i ciotki Fiony, które pilnują kojczyka. Fiona ma tam oczywiście ukryty interes, ponieważ czyha na jedną z zabawek, którą sobie upatrzyła. Nakryłam ją nawet dziś, jak zaczęła robić podkop do kojczyka :-)
Jaskier pilnuje dzieci bezinteresownie :-)
Bo Fionia to" pies na zabawki" :-)
OdpowiedzUsuńPamiętasz jak Goldie polowała na hamburgera, które miały papisie w kojczyku? :-)
są mega słodkie i trudno opisać jak podziwiamy te codzienne relacje. Za tak częste relacje należą się Wam wielkie podziękowania. dni mijają szybko i chyba nam przypadnie zabranie pierwszego grubaska...nie będzie to pewnie dla niego łatwe tak zostawić braci :( jestesmy pełni nadzieji na mega uczucie i jednoczesnie pełni obawy przed podróżą i perwszymi dniami w nowym otoczeniu. pzdr dla Tuskulaków
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie tylko mój niebieski jest takim rozrabiaką. Super, że mają kojczyk zewnętrzny i spędzają czas na radosnych, szczenięcych zabawach.
OdpowiedzUsuńZa zaangażowanie i serce okazane psiakom, relacje i wyczerpujące odpowiedzi na każde pytania należy się Wam medal, laur publiczności, wdzięczność nas, przyszłych właścicieli. Nawet, gdy mały będzie już w naszym domu z przyzwyczajenia, ale też szczerej sympatii i ciekawości zaglądać będę na blog. Liczę też, że za jakiś czas w Tuskulum pojawi się kolejne pokolenie czarodziejskich piesulków:)
Pozdrawiam:)
Zgadzam sie z medalem za zasługi :) Tak , jak będzie kolejny miot to weźmiemy sobie jeszcze po jednym do rodzinki :)
UsuńJeszcze jeden do rodzinki? Kusząca propozycja, najchętniej wzięłabym wszystkie, takie są słodkie. Niestety warunki i możliwości, póki co, ograniczają nas do jednego kochanego Izerka. Ale mały szantaż wobec Kochanej Pani Anety możemy zastosować w sprawie przyszłych miotów - znajdziemy właścicieli dla kolejnych tuskulańskich szczeniaczków:) Właściwie nie można tego szanatżem nazywać tyko intratną propozycją. Przecież Tuskulaki to najpiękniejsze szczenięta i bez nich nie może istnieć Tuskulum:)
UsuńBuziaki dla Tuskulaków:)
Dziękujemy ;-) To ogromna radocha dzielić się z Wami tymi wszystkimi emocjami, jakie towarzyszą nam w kojczyku :-*
OdpowiedzUsuń