Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

czwartek, 17 maja 2012

Kojczykowe historie-Nadal zimno.

Wciąż nękają nas zimne dni. Dziś to nawet spadły z nieba jakieś lodowe groszki- coś na kształt małego gradu. To już chyba przesada!
Wczoraj, dzień po szczepieniu na nosówkę i parwowirozę, nie zaryzykowałam wypuszczenia Izerków na podwórko. Wprawdzie czuły się znakomicie, miały tyle energii, że ich pokoik dosłownie chodził, to mimo wszystko lepiej nie było kusić złego. Dziś był równie zimny dzień, ale przynajmniej świeciło słońce. Biegałam zatem z maluchami wynosząc je z mieszkania, kiedy wykazywały aktywność i chęć zabawy i chowając je, aby nie spały na zimnie. I tak w kółko :-)

Po demolce namiotu, skleiłam pęknięte ramię, ale w sumie, to nie wiem, po co, gdyż po kilku minutach zastałam to:


 Oczywiście, namiot jest do dyspozycji piesków i mogą sobie z nim robić, co chcą :-)

Pieski na wybiegu miały dziś i słońce i cień. Takie  maluchy mają już dobrze rozwinięty instynkt, zatem mogłam spokojnie im zaufać, że skoro odpoczywają w cieniu, to znaczy, że nie jest im tam zimno. Trochę chłodno musiało być, ponieważ skupiły się dzieląc się ciepłem swoich ciałek.


Pieski dostały "piaskownicę". Wcześniej, przez kilka dni maluchy miały pusty brodzik, aby oswajały się z różnym podłożem. Blacha nie stanowiła dla nich tabu. Z tym bywa różnie. Czasem są takie mioty, że pieski omijają niektóre atrakcje z daleka. Trzeba wtedy je zachęcać, czy wkładać do brodzika. Izerki nie miały tego problemu, już pierwszego dnia siedziały i bawiły się w brodziku. Niestety, dziś spostrzegłam, że zaczęły się do niego również wypróżniać, zatem dla zachowania higieny zrobiłam z brodzika kuwetę :-)




Namiot, po kolejnym opatrzeniu złamania, wskoczył na kojczyk, aby trochę odpocząć od łobuziaków :-)


Po takim aktywnym dniu i wybieganiu się na chłodzie, pieski miały dziś wilczy apetyt. Obiad wrąbały do ostatniej kulki.

1 komentarz:

  1. I znów maluchy wykazały sie odwagą, no wiadomo, Tryptyk Izerski!!!
    Teraz ich mordki są chyba najpiękniejsze, już nie niemowlęce, a jeszcze nie młodzieńcze.
    Skoro namiot uciekł od łobuziaków, to może jutro piaskownica wyfrunie? Jednak nie sądzę, aby maluchy się tym przejęły.
    Od jutra już cieplutko więc Izerki sobie użyją na powietrzu:)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń