"Performance" urządził oczywiście piesek beżowy, który poczuł się niepewnie. Mrucząc, popiskując nie dał się utulić do snu nawet z pełnym mleczka brzuszkiem. Postanowiłam więc zastosować wobec beżowego malutki podstęp. Zabrałam go na powrót do gabinetu, oczywiście nie pozostawiając go samego, tylko cały czas przytulał się do mojego mięciutkiego sweterka. Ale gadał! Tak mi nagadał do ucha, że tu jest jeszcze gorzej, bo nie ma braci, ani mamy, że kiedy wróciliśmy do nowego kojczyka, przytulony do obu braci, natychmiast się uspokoił i zapadł w sen.
Już miałam przypiąć każdemu z piesków łatkę: luzak (czerwony), wesołek (niebieski) i nerwusek (beżowy), ale dziś sytuacja kompletnie się odwróciła. Być może dopiero teraz do czerwonego i niebieskiego dotarło to, co zarejestrował wczoraj beżowy- zmiana miejsca pobytu. Dziś rano to właśnie beżowy piesek był wyluzowany i pełen radości, a czerwony z niebieskim podnieśli mały lament. Na szczęście trwało to króciutko, bo przecież w tym wieku pieskom wszędzie jest dobrze, gdzie jest mama.
Powiem Wam parę słów o naszym pokoju dla szczeniąt. Nazywamy go "porodówka", ponieważ pierwotnie był zbudowany na potrzeby odchowu szczeniąt od pierwszego dnia ich życia. Pokój jest wykafelkowany, podzielony na pół. W części, gdzie przebywają maluszki są antypoślizgowe kafle oraz ogrzewanie podłogowe. Część druga to zaplecze. Miejsce, gdzie może przebywać suczka, aby mieć dzieci na oku i nie być narażona na ich dokuczanie. A takie małe brzdące potrafią nieźle mamie dać w kość, szczególnie, kiedy miot jest liczny.
Życie zweryfikowało nasze plany. Wygodniej jest czuwać przy suczce przed i w czasie porodu oraz w pierwszych dniach życia szczeniąt w miejscu, gdzie można się przespać i normalnie żyć. Porodówka, wciąż tak nazywana z przyzwyczajenia, służy więc starszym szczeniętom, które nie potrzebują już mamy przez 24 godziny na dobę (suczka sama od nich ucieka) oraz wymagają innego rodzaju obsługi higienicznej. Ponieważ same się już załatwiają, to na ludziach spoczywa obowiązek utrzymania czystości.
Maluszki potrzebują już większej przestrzeni do zabawy. Do 5 tygodnia życia ten pokój im wystarczy, potem większą część dnia będą ganiać w kojczyku na podwórku, a jedynie noce i deszczowe zimne dni będą spędzać w swoim pokoju.
Dziś był przełomowy dzień dla maluchów. Zobaczyły miseczkę i mogły z niej skosztować czegoś innego, niż mleko mamy. No, może skosztować z miseczki, to za dużo powiedziane, ponieważ pierwszego dnia zazwyczaj słabo to wychodzi. Pieski pojadły głownie z mojej ręki. Ale jutro, a najdalej pojutrze, nauczą się, że to w miseczce znajduje się pokarm.
Po jedzeniu takich małych piesków w kojczyku panuje istne pobojowisko :-)
Dziś maluszki miały wiele wrażeń, ale to nie koniec dla nich na dziś. Dziś wtorek, zatem wieczorem zostaną zważone i być może też dziś (lub jutro) zostaną pierwszy raz odrobaczone.
Relacja z wydarzeń późnowieczornych w jutrzejszym wpisie.
Czekałam na te relacje:) Bystrzaki to bystrzaki, czyż mogło byc inaczej? Zaakceptowały miejsce i jedzenie. Po wcześniejszych wpisach jakiś niepokój lekki kołatał mi w tyle głowy, ale silniejsza była pewność i przekonanie, że w Tuskulum musi być dobrze. Tak o tych gazetkach nieśmiało myślę, skoro takie mądrale, to jak jeden do mnie trafi będzie już wiedział, że tak wszędzie sikać nie można:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Liczę, że kolejny kilogram do dźwigania na tych tłustych łapkach doszedł:)
Nie mogę się napatrzeć jakie słodziaki!
OdpowiedzUsuńMały piesek jest jak małe dziecko :), więc proszę przygotować się na to, że na początku choć nie wiadomo jak inteligenty by był, to zasiusia Pani całe mieszkanko i poobgryza wszystkie mebelki :):):)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i uściski dla cudownego Tuskulum:)
Oczywiście wiem co oznacza szczenię, dwa miałam:)Nie zgadzam się jednak z tym, że wszystkie siusiają wszędzie i obgryzają meble - tak wcale być nie musi, chociaż trzeba sie z tym liczyć. Ale i tak każdy z tryptyku będzie najwspanialszy, najmądrzejszy, najcudowniejszy, najbardziej inteligentny ...
Usuń