Suka musi jednak co jakiś czas opuszczać gniazdo w poszukiwaniu pokarmu. Maluchy były już w takim wieku, że trzeba było również i je dokarmiać. W naturze szóstka by się nie uchowała. Dostałyby jeść tyle, że jedynie najsilniejsze mogłyby przeżyć. Trafiliśmy na ten moment, kiedy suka opuściła gniazdo, a w oddali było jedynie słychać ujadanie zdziczałych psów, próbujących jakoś przeżyć "na własną łapę" po tym, jak ludzie wyrzucili je z domów.
Upewniliśmy się, że schronisko przyjmie maluchy, odchowa i znajdzie im nowe domy, z czego się wywiązali. Po kolei wyciągaliśmy szczenięta z jamki. Były przerażone. Syczały na nas niczym jakieś węże, kąsały nas swoimi ząbkami, ostrymi, jak szpileczki, po rękach. Instynkt samozachowawczy, brak kontaktu z człowiekiem od pierwszych dni życia, spowodował przerażenie i nieudolne próby obrony.
Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka to radość, kiedy dziś rano weszłam do kojczyka i beżowy piesek, po uprzednim obwąchaniu mnie, zaczął machać ogonkiem :-) To najpiękniejsza nagroda za te dwa tygodnie opieki nad stworzonkami, które znajdowały się do tej pory w stanie na wpół wegetatywnym.
Wszystkie pieski już słyszą. Świadczy o tym fakt, że kiedy wchodzimy do pokoju, a tym bardziej, jak wchodzi suczka, jeden piesek (przeważnie beżowy) rozdziera paszczę, wydaje "izerski zaśpiew", na co budzą się bracia i wtórują mu dzielnie. Pokazują Mantrze gdzie są i że jeszcze nie bardzo same mogą dobiec do cyca. Podkładam dzieciaki pod cycuchy i za chwilę rozlega się rozkoszny dźwięk ssania, by za jakiś czas zamienić się w rozkoszne pomrukiwania właściwe pełnym, zadowolonym brzuszkom.
Zadowolony brzuszek czerwony- Izer Melody:
I pewnie, niech się dziewczynka wygrzeje i dotleni. Cudowna sunia:) A Izerki - słów brakuje, rozkoszne maluchy. Z dnia na dzień coś się w nich zmienia, dopiero co ogladaliśmy różowe ryjki, a tu już ciekawskie i gadające pyszczki, prawdziwie psiejskie pyszczki.
OdpowiedzUsuńA beżowy wie, komu machać, wie, kto przy nim czuwał:)
Wszystkiego dobrego dla Tuskulaków:)