Wstęp

Nazywam się Aneta Tyl, jestem hodowcą psów rasy golden retriever o przydomku hodowlanym Tuskulum Quissam, zarejestrowanym we wrocławskim oddziale Związku Kynologicznego, jak i w FCI (Federation Cynologique Internationale).

Ta strona powstała po to, aby przybliżyć przeciętnemu miłośnikowi psów tematy związane z szeroko pojętą hodowlą oraz utrzymaniem psa. Przyszli nabywcy psa znajdą tu szereg praktycznych porad, nie podręcznikowych, lecz popartych doświadczeniem.

Nie jestem weterynarzem, zootechnikiem, behawiorystą, treserem psów, ani nawet hodowcą z pierwszych stron magazynów kynologicznych. Jestem zwykłą posiadaczką psów, jak tysiące spośród Was. Ze względu na to, iż mam kontakt ze światem, który obraca się wokół psów, mam ukształtowane poglądy na pewne sprawy, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Są to poglądy niejednokrotnie odmienne niż te królujące na forach kynologicznych, być może ktoś uzna je czasem za kontrowersyjne.

Nie uznaję w życiu autorytetów i nie chcę, aby ktoś w ten sposób mnie traktował. Liczę natomiast na dyskusję i wymianę poglądów w komentarzach pod postami. Ja również, dzieki temu projektowi, zamierzam się czegoś nowego od Was dowiedzieć.

Będę obalać mity i postaram się przekonać Was do niektórych ważnych dla dobra zwierząt decyzji. Będę promować takie postawy, które w przyszłości mogą ograniczyć liczbę bezdomnych psów spędzających życie w schroniskach.

Jestem bezwzględną rasistką, co nie oznacza, że uważam Wasze kundelki za gorsze. Wręcz przeciwnie, będę domagać się, aby traktować je na równi z „psią arystokracją”. Jeśli dopatrzycie się tu krytyki Waszych poczynań, pamiętajcie, że nie potępiam ludzi, lecz co najwyżej czyny, które w większej części pochodzą z niewiedzy, a nie z wyrachowania.

Serdecznie zapraszam do współpracy hodowców, którzy prowadzą domowe, małe hodowle i są pasjonatami „swoich” ras. Będę faworyzować i zapraszać takie osoby, aby opowiedziały o życiu i wszelkich sprawach związanych z konkretną rasą. Ma to ułatwić czytelnikom wybór psa i hodowli, z jakiej zechcą go nabyć.

środa, 18 kwietnia 2012

Kojczykowe historie- Radość życia.

Kiedy jeszcze mieszkaliśmy we Wrocławiu, wybraliśmy się na spacer na obrzeża miasta. Chodząc po dziurach i wertepach, gdyż archeolodzy mają to po prostu we krwi i normalnymi ścieżkami nie chadzają, trafiliśmy na jamkę, w której było sześć małych piesków. Sądząc po uzębieniu, które potem przejrzeliśmy, pieski były w wieku 3-4 tygodni. Miały marne szanse na przeżycie. Wokół widać było ślady podpaleń. Najprawdopodobniej jakiś sadysta przyuważył sukę z małymi i zabawiał się próbując wypłoszyć sukę z gniazda ogniem.
Suka musi jednak co jakiś czas opuszczać gniazdo w poszukiwaniu pokarmu. Maluchy były już w takim wieku, że trzeba było również i je dokarmiać. W naturze szóstka by się nie uchowała. Dostałyby jeść tyle, że jedynie najsilniejsze mogłyby przeżyć. Trafiliśmy na ten moment, kiedy suka opuściła gniazdo, a w oddali było jedynie słychać ujadanie zdziczałych psów, próbujących jakoś przeżyć "na własną łapę" po tym, jak ludzie wyrzucili je z domów.
Upewniliśmy się, że schronisko przyjmie maluchy, odchowa i znajdzie im nowe domy, z czego się wywiązali. Po kolei wyciągaliśmy szczenięta z jamki. Były przerażone. Syczały na nas niczym jakieś węże, kąsały nas swoimi ząbkami, ostrymi, jak szpileczki, po rękach. Instynkt samozachowawczy, brak kontaktu z człowiekiem od pierwszych dni życia, spowodował przerażenie i nieudolne próby obrony.

Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka to radość, kiedy dziś rano weszłam do kojczyka i beżowy piesek, po uprzednim obwąchaniu mnie, zaczął machać ogonkiem :-) To najpiękniejsza nagroda za te dwa tygodnie opieki nad stworzonkami, które znajdowały się do tej pory w stanie na wpół wegetatywnym.

Izer Voice- piesek beżowy:



Wszystkie pieski już słyszą. Świadczy o tym fakt, że kiedy wchodzimy do pokoju, a tym bardziej, jak wchodzi suczka, jeden piesek (przeważnie beżowy) rozdziera paszczę, wydaje "izerski zaśpiew", na co budzą się bracia i wtórują mu dzielnie. Pokazują Mantrze gdzie są i że jeszcze nie bardzo same mogą dobiec do cyca. Podkładam dzieciaki pod cycuchy i za chwilę rozlega się rozkoszny dźwięk ssania, by za jakiś czas zamienić się w rozkoszne pomrukiwania właściwe pełnym, zadowolonym brzuszkom.

Zadowolony brzuszek czerwony- Izer Melody:





Zadowolony brzuszek niebieski- Izer Song:




Korzystamy z tego, że Mantra już nie czuje potrzeby stałego leżenia w kojczyku. Zabieramy ją na trochę na słońce, aby odetchnęła i złapała nieco promieni UV :-)
Mantra dziś wyglądała tak:



Pozdrawiamy i dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa, jakie do nas spływają :-)

1 komentarz:

  1. I pewnie, niech się dziewczynka wygrzeje i dotleni. Cudowna sunia:) A Izerki - słów brakuje, rozkoszne maluchy. Z dnia na dzień coś się w nich zmienia, dopiero co ogladaliśmy różowe ryjki, a tu już ciekawskie i gadające pyszczki, prawdziwie psiejskie pyszczki.
    A beżowy wie, komu machać, wie, kto przy nim czuwał:)
    Wszystkiego dobrego dla Tuskulaków:)

    OdpowiedzUsuń